(...) Niemcy po ukończeniu działań wojennych natychmiast przystąpili do odbudowy mostów. W pracach zatrudniano więźniów z obozu przejściowego utworzonego w koszarach tczewskich przy ul. Skarszewskiej (obecnie ul. Wojska Polskiego). 8 marca 1945 r. ponownie obydwa mosty zostały wysadzone, tym razem przez Niemców. Wkrótce po wyzwoleniu podjęto intensywne prace przy ich odbudowie. 8 marca 1947 r. został oddany do.'użytku most kolejowy, ale już 24 marca 1947 r. o godzinie 10.40 w momencie ruszania lodów pod naporem potężnych zwałów kry runął i znalazł się w nurtach Wisły. Uszkodzenia sięgały 80 procent. W czerwcu Przedsiębiorstwo Robót Kolejowych przystąpiło właściwie do budowy nowego mostu.
Reasumując trzeba stwierdzić, że prace przy odbudowie wiślanych mostów tczewskich — szczególnie kolejowego — trwały stosunkowo długo. Prace te prowadzone przez Przedsiębiorstwo Robót Kolejowych praktycznie zostały zakończone w 1960 roku.
23 bm. ruszy pierwszy pociąg
przez most w Tczewie
W sobotę, dn. 20 grudnia rb. odbyła się próba sprawności technicznej mostu kolejowepo przez Wisłę w Tczewie.
Próba wypadła pomyślnie, wobec czego wiceminister Komunikacji, Balicki, zgodził się na uruchomienie od dnia 23 bm. pierwszej pary pociągów, a mianowicie: nr 621/622 w relacji Gdynia — Tczew — Malbork - Działdowo — Warszawa i z powrotem). Pociąg odchodzić będzie z Gdyni godz. 17.43, do Warszawy przyjeżdża o 5.00, skąd odejdzie o 9.30 i przyjedzie do Gdyni o 20.16.
Dzień 23 grudnia 1947 posiadać będzie zarówno dla Wybrzeża, jak i dla terenów prawobrzeżnych dolnej Wisły, ogromne znaczenie. Poprzez most tczewski popłynie znów strumień życia, tak gwałtownie przerwany kataklizmami tegorocznej wiosny, (js)
Kiedy zostanie oddany do użytku most w Tczewie?
Prace nad budową kolejowego mostu w Tczewie dobiegają końca. W dn. 20 bm. przeprowadzona będzie próba techniczna, przy której obecni będą przedstawiciele Ministerstwa Komunikacji.
Wyniki tej próby zadecydują o ostatecznym terminie uruchomienia mostu.
(js)
Dziś patrząc na most drogowy z Tczewa do Lisewa, z trudem możemy dostrzec świetność tej budowli, która powstała w latach 1851-1857. Jest ona
niemym obrazem wydarzeń, jakie miały miejsce w upływającym wieku.
Bezpowrotnie zniknęło kilka pięknych baszt. Od strony Lisewa na jednym z przęseł widać skręcone stalowe belki - to efekt wysadzenia mostu na
początku II wojny światowej. Swoją historyczną oryginalność zachowała jedynie środkowa część mostu. Pozostałe przęsła pochodzą z różnych
okresów. Po wojnie most odbudowywano dwukrotnie.
Stare dokumenty i zdjęcia mostów zbiera Henryk Holweg z Gniewa. Jako młody chłopak pracował przy odbudowie mostów w Tczewie i Malborku.
- To była ciężka robota - wspomina H. Holweg. - Prace przy moście przez Wisłę w Tczewie ruszyły w lutym 1946 roku. Był to pierwszy odbudowywany
most na Wiśle w Polsce. Równolegle z mostem drogowym budowano po wojennych zniszczeniach most kolejowy.
~ Kierownikiem budowy był inż. Jan Dereziński, jego zastępcą Piotr Kołodko.
Prace rozpoczęto od wykonania z drewna konstrukcji pomocniczych, na których składano żelazną konstrukcję mostu. Zużyto do konstrukcji wiele drewnianych belek. Do wykonania jednej zapory tzw. izbicy, chroniącej drewniany filar mostu, potrzeba było 66 drewnianych słupów Wbijano je kafarami, które wcześniej ściągnięto z Zalewu Wiślanego.
Równolegle z robotami ciesielskimi zwożono z Płocka konstrukcje stalowe i śruby. Trafiały one na place składowe na obu brzegach Wisły. Po
wybudowaniu drewnianej konstrukcji pomocniczej składano na niej stalowe przęsła.
Na czas odbudowy mostu pomiędzy brzegami rzeki kursował niewielki statek "Wanda". Aby ułatwić samochodom i pieszym komunikację
pomiędzy brzegami Wisły, ułożono na początku zimy w 1946 roku pływający most z faszyny. Od strony Tczewa wjeżdżano na
niego od ulicy Chopina.
- Zima była siarczysta - mówi H. Holweg. - Mrozy dochodziły do 40 stopni poniżej zera.
W czasie lata uporano się z budową filarów i 6 przęseł mostowych po stronie tczewskiej. Połączyły one brzeg z nienaruszoną częścią mostu, gdzie obecnie stoją wieżyczki.
Odbudowa konstrukcji polegała na wykonaniu najpierw drewnianych filarów; które połączono drewnianymi belkami. Na belkach ułożono tory, po których poruszała się suwnica. Przy jej pomocy składano stalową konstrukcję mostu. Kilka pierwszych przęseł stalowych od strony tczewskiego
brzegu było o przekroju prostokątnym. Na pierwszym przęśle zmontowano kolejne łukowe. Za pomocą specjalnej technologii przesunięto je i
połączono z czterema pozostałymi.
- W czasie przesuwania konstrukcji przyjechali obserwatorzy z Czechosłowacji. Niemieckiej Republiki Demokratycznej i Związku Radzieckiego - wspomina H. Holweg. - Dziwili się, jak można wykonać taką konstrukcję i przesunąć kilkadziesiąt metrów. Głównym pomysłodawcą rozwiązania problemu był Piotr Kołodko.
Wykonanie łukowego przęsła pozwalało na przepływanie pod nim statków i holowników z wysokimi kominami. W listopadzie 1946 roku gotowych
było kilka przęseł. 8 marca następnego roku poświęcono most.
Po koniec marca nastąpiła tragedia. Nagła odwilż spowodowała spiętrzenie wody i kra zepchnęła pływający most z faszyny na izbice przed mostem drogowym. Wprawdzie most z faszyny pękł na połowę, ale zablokował przepływ wody i kry. Napór zatoru sześciometrowej wysokości był tak duży,
że konstrukcja mostu drogowego zaczęła się chwiać. Aby ratować most, wysłano na filary kilku saperów; którzy za pomocą ładunków trotylu mieli wysadzać krę grubości około 1,5 metra. Woda i kra wyrwały dwa filary, potem kolejne. Runęły przęsła mostu, zginęli też saperzy: Uratowało się
tylko jedno przęsło od strony wieżyczek i przęsła nad łąkami od strony Lisewa.
- Był to dramat - wspomina H. Holweg. - To, co budowaliśmy w ciągu roku, runęło do wody w kilka godzin.
Z czasu tamtej odbudowy mostu drogowego zachowały się do dzisiaj tylko dwa przęsła od strony Lisewa. Zniszczenia, dokonane przez wodę i lód, naprawiono dopiero po kilku latach. Na przęsłach mostu kolejowego ułożono drewnianą jezdnię. Ruchem koordynowała specjalna służba. Taka
sytuacja trwała do 1959 roku.
Przy odbudowie mostu pracowali czeladnicy ślusarscy z Tczewa, m.in. Benedykt Kapich; Roman Zaremba, Feliks Jaskólski.
Józef M. Ziółkowski
Ciekawostka:
Na końcu artykułu Henryk wspomina wielu czeladników ślusarskich - możliwe dlatego że miał kolegów po fachu, bo sam prowadził przedsiębiorstwo Ślusarstwo Usługowe, co widać na Google Streetview: Podwale, Gniew.
Tylko, że w okresie - opisywanym we wspomnieniach - NRD jeszcze nie istniała, a kierownikiem odbudowy mostu był inż. S. Litwiniszyn. Żadnej delegacji zagranicznej nie odnotowały władze polityczne, administracyjne czy też szeroko pojętego aparatu bezpieczeństwa (UB/MO). Ponadto już w grudniu 1946 r. most drogowy był już prawie ukończony. Pewnie zostałby oddany do użytku najpóźniej na początku stycznia 1947 r., gdyby nie kra, która zniosła 15.12.1946 r. rusztowanie ("po drodze" był jeszcze pożar).
I z czym mam największy problem - informacja o saperach/żołnierzach, którzy mieli zginąć. Nie wiem kiedy powstała, ale pojawia się co jakiś czas. Sytuacja była na tyle poważna, że z 24 marca 1947 r. powstało wiele raportów, wykonanych przez kilka instytucji. Żadna nie wspomina o ofiarach w ludziach. Były to raporty do użytku wewnętrznego, więc nie było potrzeby samym się okłamywać. Ponadto sam dowódca oddziału saperów (w sile bataliony, d-ca kpt. Kowalski) nie wspominał nic o stratach, a trudno by mu było ukryć braku chociażby jednego żołnierza. Poza tym, śmierć - z całym szacunkiem dla jej majestatu - na polu chwały, w walce o utrzymaniu mostu byłaby wykorzystywana propagandowo do znudzenia.....ale prasa i dokumenty o tym milczą.