O Antonim Ledóchowskim ukazała się książka - Franciszek Semer "Kapitan Żeglugi Wielkiej Antoni Halka-Ledóchowski "Dziadek",
Wydawnictwo MER Rekowski, Gdańsk 2005. Bardzo ciekawe informacje o nim znalazłem na
http://www.wppp.vel.pl/artykul.php?id=1102546800&gaz=gg" onclick="window.open(this.href);return false;
Antoni hrabia Ledóchowski (1895-1972) służył w Marynarce Wojennej Austrii. Po uzyskaniu przez Polskę niepodległości brał udział w organizowaniu szkolnictwa morskiego organizując szkołę w Tczewie,wykładając astronawigację w Toruniu i Gdyni. Napisał pierwsze podręczniki do nawigacji w przedwojennej Polsce. Wielokrotnie odznaczany za zasługi w służbie państwowej. Po wojnie przystąpił do tworzenia szkolnictwa morskiego od podstaw w Szczecinie. Kilka lat później zaczęły się kłopoty. Już w piśmie z 1951 r., dyrektora Państwowej Szkoły Morskiej Konstantego Maciejewicza czytamy jakże usprawiedliwiającą przed władzą notkę o Ledóchowskim: "Obywatel pochodzi wprawdzie z rodu hrabiowskiego, lecz jego uczciwe zapatrywanie się na życie i wyzysk społeczny, jeszcze przed wojną doprowadziły do zerwania stosunków z rodziną. Całe życie żyje wyłącznie z własnej pracy."
Już takie sformułowania zapowiadały ciemne czasy, jakie nadciągały nad Polskę. Hrabia, choćby był najlepszym fachowcem, nie miał szans w starciu z władzą komunistycznych aparatczyków. Rok później zostało to napisane czarno na białym: "Komunikujemy, że ob. Ledóchowski Antoni pod względem fachowym mógłby się nadawać do pracy jako ekspert dla kompensacji kompasów na statkach, lecz pod względem społeczno-obywatelskim absolutnie nie powinien być dopuszczony do tego rodzaju prac."
W książce kilka takich charakterystyk z tamtych lat oddaje atmosferę grozy, jaka zapanowała w urzędach. Zaczęły się czystki. Każda opinia zawodowa bardzo dobra, polityczna - negatywna:
"Bezpartyjny: jako syn płk sanacyjnego i sam będąc na Arystokrackiej Szkole Marynarki Wojennej, uzyskując już w 1922 r. stopień kpt. wychowywał się w duchu wrogim klasie robotniczej, co może nawet stwierdzić w chwili obecnej, gdyż w pracy społeczno-politycznej w ogóle się nie udziela i zostaje poza nawiasem życia społeczno-politycznego. Stosunek do obecnej rzeczywistości "negatywny." - napisano w lutym 1953 r. To brzmiało jak wyrok. W kwietniu Ledóchowskiego zwolniono z pracy. Sytuację w jakiej się znalazł oddaje pismo wicedyrektora Technikum Morskiego Nawigacji do Ministra Żeglugi z dnia 5 maja 1953 r.:
"Ponieważ widzę na podstawie własnych obserwacji, że Ob. Ledóchowski chodzi bardzo zdenerwowany oraz na podstawie relacji innych pracowników T.M.N., dochodzę do wniosku, że może on popełnić jakieś głupstwo, które może odbić się echem po całym wybrzeżu. Ob. Ledóchowski wyraził się do mnie, że "Dawniej, gdy się zwalniało lokaja po 30-letniej wiernej służbie, to nie w ten sposób, jak zrobiono ze mną" - do Ob. Giertowskiego wyraził się - "że nie pozostaje mu nic innego, tylko zarąbać siekierą dzieci i żonę i samemu się powiesić".
Miał troje dzieci i nagle stracił pracę. Wszędzie, gdzie jej szukał, mówiono mu - "nie". Został pracownikiem fizycznym, później pływał motorówką. Dopiero po rozruchach w Poznaniu i "odwilży?"roku 1956 mógł wrócić do pływania na statkach i nauczania studentów. Zmarł w 1972 r. i został pochowany na cmentarzu w Szczecinie. Ledóchowski był wychowawcą wszystkich kapitanów żeglugi wielkiej, wszystkich nawigatorów w okresie międzywojennym i przez kilka lat po 1945. Napisał siedem podręczników z zakresu astronawigacji.
"Nasze czyny mogą jednakowoż przetrwać długo, o ile otrzymają potwierdzenie poprzez słowa świadków lub uratują pamięć dzięki spisaniu" Sambor II