TCZEW 1627 - KUBA POKOJSKI
Oprawa: Twarda
Format: 165 x 235 x 26
Strony: 350
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-64185-79-3
Tczew 1627 opisuje ważną konfrontację armii polskiej z siłami szwedzkimi w pełnym wojen XVII wieku. Autor ze swadą i przekonująco opisuje zmagania polskiej armii, w tym husarii, z przeważającymi liczebnie wojskami najeźdźców z Północy. Innym atutem tej nowatorskiej pracy jest bogata baza źródłowa, także zagraniczna. Opracowanie wypełnia lukę w polskiej historiografii. Bitwa tczewska w końcu doczekała się pełnej monografii. Książka zawiera wiele kolorowych map oraz ilustracji. Kuba Pokojski urodził się w 1987 roku w Bytomiu, ukończył historię oraz prawo i administrację na Uniwersytecie Śląskim, a obecnie jest doktorantem tej uczelni. Pasjonat historii Polski, ze szczególnym uwzględnieniem XVI i XVII wieku, znawca husarii. Praktyk i teoretyk siedemnastowiecznej sztuki walki, w tym szermierki szablą husarską. Prezes i instruktor Katowickiego Klubu Polskiej Sztuki Walki SIGNUM POLONICUM.
Ktoś czytał
Tczew 1627
Regulamin forum
1. Treści i załączniki umieszczane w postach mogą być użyte w działalności Dawnego Tczewa przy zachowaniu dbałości o dane wrażliwe.
1. Treści i załączniki umieszczane w postach mogą być użyte w działalności Dawnego Tczewa przy zachowaniu dbałości o dane wrażliwe.
-
- Burmistrz
- Reakcje:
- Posty: 7996
- Rejestracja: 21 sty 2011, o 17:54
- Lokalizacja: Tczew
- Podziękował;: 685 razy
- Otrzymał podziękowań: 562 razy
- Płeć:
- Kontakt:
Tczew 1627
- Załączniki
-
- tczew-1627,big,573926.jpg (19.38 KiB) Przejrzano 2377 razy
- tczew-1627,big,573926.jpg (19.38 KiB) Przejrzano 2377 razy
"Nasze czyny mogą jednakowoż przetrwać długo, o ile otrzymają potwierdzenie poprzez słowa świadków lub uratują pamięć dzięki spisaniu" Sambor II
-
- Moderator
-
Pisarz Miejski
- Reakcje:
- Posty: 4184
- Rejestracja: 30 sty 2011, o 20:23
- Podziękował;: 300 razy
- Otrzymał podziękowań: 290 razy
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Tczew 1627
Czekam na dostawęLukaszB pisze:Ktoś czytał
To zapewne ta książka, o której Zunia wspominała
-
- Budnik
- Reakcje:
- Posty: 395
- Rejestracja: 4 lut 2011, o 15:33
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 19 razy
- Kontakt:
Re: Tczew 1627
Czytałem.
Książka bez wątpienia dość fajna i merytoryczna. Nie mniej "po oczach" biją dwie rzeczy:
1. Całkowita niegramotność geograficzna autora (chyba niestety jest to efekt zapatrzenia w "mistrza" Radosława Sikorę, który napisał wstęp). Choć wszędzie indziej autor używa współczesnych nazw miejscowości (te z epoki dodając w nawiasach) to z uporem maniaka twierdzi, że oto pod Tczewem leży niejaki Lubieszów. Żeby było weselej akurat w źródłach z epoki (nawet u Holendra Bootha), jest Lubiszewo i autor nawet podaję tą nazwę - ale jako funkcjonującą w XVII w. Dziś mamy Lubieszów i kropka. W okolicy nie jest lepiej. Obok Starogardu leży miejscowość Skarszewo, zaś na południe od Tczewa wieś Subków. O tym, że Ziskendorf to dzisiejsze Bałdowo już nie wspominam. A owa niegramotność ma niestety także przełożenia na mapki. Niby to rzecz, którą powinna wychwycić korekta, ale u autora monografii bitwy, który długie akapity poświęca opisowi okolicy, można by chyba wymagać ciut więcej.
2. Maniera "prawdziwej historii". Fajnie, że autor dotarł do nowych źródeł, fajnie, że wyszła mu z tego ciekawa książka, tylko po co się najpierw przechwalać, że się coś odkryło (prawdziwą datę), by potem sumiennie odnotowywać, że inni już dawno o tym pisali? Wiem, że to teraz modne, ale mnie takie przechwalanie się (oprócz daty bitwy jest sporo takich kwiatków) jakoś fałszywie brzmi. A tym bardziej, że autor jednak sumiennie, w wielu miejscach sam owe przechwałki falsyfikuje. No i klasyczne rozważania, że bitwa nierozstrzygnięta, że pod takim kątem wygrali Polacy, a pod innym Szwedzi, które w ostatnim zdaniu książki nagle przybierają postać stwierdzenia: zwycięska bitwa Polaków. Tutaj chyba po prostu ręki redaktora zabrakło.
Ale to takie warsztatowe drobiazgi, piszę, by mnie koledzy po fachu nie wyklęli . Ja generalnie polecam miłośnikom militariów z nowożytności. Praca bardzo wartościowa.
Książka bez wątpienia dość fajna i merytoryczna. Nie mniej "po oczach" biją dwie rzeczy:
1. Całkowita niegramotność geograficzna autora (chyba niestety jest to efekt zapatrzenia w "mistrza" Radosława Sikorę, który napisał wstęp). Choć wszędzie indziej autor używa współczesnych nazw miejscowości (te z epoki dodając w nawiasach) to z uporem maniaka twierdzi, że oto pod Tczewem leży niejaki Lubieszów. Żeby było weselej akurat w źródłach z epoki (nawet u Holendra Bootha), jest Lubiszewo i autor nawet podaję tą nazwę - ale jako funkcjonującą w XVII w. Dziś mamy Lubieszów i kropka. W okolicy nie jest lepiej. Obok Starogardu leży miejscowość Skarszewo, zaś na południe od Tczewa wieś Subków. O tym, że Ziskendorf to dzisiejsze Bałdowo już nie wspominam. A owa niegramotność ma niestety także przełożenia na mapki. Niby to rzecz, którą powinna wychwycić korekta, ale u autora monografii bitwy, który długie akapity poświęca opisowi okolicy, można by chyba wymagać ciut więcej.
2. Maniera "prawdziwej historii". Fajnie, że autor dotarł do nowych źródeł, fajnie, że wyszła mu z tego ciekawa książka, tylko po co się najpierw przechwalać, że się coś odkryło (prawdziwą datę), by potem sumiennie odnotowywać, że inni już dawno o tym pisali? Wiem, że to teraz modne, ale mnie takie przechwalanie się (oprócz daty bitwy jest sporo takich kwiatków) jakoś fałszywie brzmi. A tym bardziej, że autor jednak sumiennie, w wielu miejscach sam owe przechwałki falsyfikuje. No i klasyczne rozważania, że bitwa nierozstrzygnięta, że pod takim kątem wygrali Polacy, a pod innym Szwedzi, które w ostatnim zdaniu książki nagle przybierają postać stwierdzenia: zwycięska bitwa Polaków. Tutaj chyba po prostu ręki redaktora zabrakło.
Ale to takie warsztatowe drobiazgi, piszę, by mnie koledzy po fachu nie wyklęli . Ja generalnie polecam miłośnikom militariów z nowożytności. Praca bardzo wartościowa.