mzk pisze:Odpowiem pytaniem na pytanie. Czy "stary dworzec" to jeden budynek? Proszę się zastanowić. Odpowiedź jest prozaiczna.
W ramach podpowiedzi. W jednej ze skarg (z XI 1945 r.) do wojewody gdańskiego czytamy: "Komendant Sowiecki nie dotrzymując przyżeczenia [tak w oryginale], iż pozostawi w spokoju placówkę PCK punkt odżywczo - opiekuńczy na dworcu na peronie tzw. >>bydgoskim<< w Tczewie".
A więc?
Do wczoraj bezkrytycznie widziałem w kompleksie zabudowań Starego Dworca ofiarę jednego z dwóch „przyjezdnych” totalitaryzmów, bezapelacyjnie kojarząc datę jego zniszczenia z
marcem 1945.
Szczerze –
najbardziej trzęsie mną to, że tak proste fakty jak istnienie Dworca w niezłej kondycji dobre pół roku po wojnie mogą zostać przykryte wszechobecną, powielaną i utrwalaną wersją o zniszczeniu go w wojennej zawierusze, nieważne nawet przez kogo, choć wiadomo, że co złego to nie my… A przecież to działo się relatywnie niedawno, wciąż żyją w mieście i okolicach setki osób, które mogą taki obraz kwestionować .
Zadając podstawowe dochodzeniowe pytanie – „Qui bono?” muszę sobie odpowiedzieć, że …
W świetle informacji o istnieniu dworca w
listopadzie 1945, Niemców jako niszczycieli Starego Dworca możemy chyba spokojnie wykluczyć…
Co najmniej do jesieni 1945 Rosjanie za wszelką cenę naprawiali i utrzymywali korytarze transportowe łączące Niemcy z ZSRR aby móc szybko wycofywać frontowe jednostki z Niemiec na dalekowschodnie rubieże, zaopatrywać siły okupacyjne w Niemczech i przy okazji wywozić atrakcyjne trofiejne gadżety do kraju. Trudno uwierzyć mi w chęć świadomego przecięcia jednego z tych korytarzy tranzytowych przez Rosjan; można oczywiście obwiniać
pijaną swołocz itp., itd., ale ciężko mi wyobrazić sobie rosyjskich żołnierzy podpalających budynki, w których bezpośrednim pobliżu są ich wojskowe placówki.
Oprócz tego cytowanego pisma, czy są jakieś inne wiarygodne przesłanki mogące udowodnić udział Rosjan w zniszczeniu kompleksu budynków? Osobiście sam wiele razy mówiłem, że kogoś zatłukę, ale to jeszcze nie udowadnia, ze jestem mordercą.
Nowe realia powojenne wymagały nowych rozwiązań; dworzec tczewski leżący na linii kolejowej Berlin – Petersburg, obsługujący przez blisko stulecie głównie ruch na tym kierunku, znalazł się w całkiem nowej sytuacji – perspektywy mocnego ograniczania kolejowego ruchu wschód – zachód i rozwoju sprawnego połączenia centralnej Polski i Śląska z polskim Gdańskiem i Gdynią i ich portami. Pod koniec 1945 roku zaczynało się to stawać jasne, sytuacja międzynarodowa przestawała być tymczasowa i wymuszała nowe posunięcia w celu budowy i odbudowy korytarzy transportowych.
Stary Dworzec z jego lokalizacją, jak mówi Prezes,
„nie wpisywał się” w takie realia. Po prostu Polsce (nie wnikam, bo nie wiem - kto mógł tu być decydentem) potrzebny był tczewski węzeł kolejowy z nieskomplikowanym, prostym a nie wahadłowym przejazdem południe – północ.
A ponieważ mało co wydarza się przez przypadek…
Też nie
dopowiadam, bo sam boję się wniosków
Dodam taki żarcik z kronik
: