II wojna światowa wybuchła w Tczewie?
1. Treści i załączniki umieszczane w postach mogą być użyte w działalności Dawnego Tczewa przy zachowaniu dbałości o dane wrażliwe.
-
- Obywatel
- Reakcje:
- Posty: 653
- Rejestracja: 17 lip 2011, o 06:05
- Lokalizacja: Tczew (Osiedle S. Staszica)
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 6 razy
- Kontakt:
II wojna światowa wybuchła w Tczewie?
- Załączniki
-
- zagadka.jpg (23.66 KiB) Przejrzano 3135 razy
- zagadka.jpg (23.66 KiB) Przejrzano 3135 razy
-
- Ambasador
-
Obywatel
- Reakcje:
- Posty: 829
- Rejestracja: 26 lut 2011, o 13:56
- Lokalizacja: Tczew/Marl
- Podziękował;: 5 razy
- Otrzymał podziękowań: 42 razy
- Płeć:
- Kontakt:
Re: II wojna światowa wybuchła w Tczewie?
To jest chyba niemiecki "Stuka" pilot Bruno Dilley,którego zadaniem było 01.09.1939 r.zapobiec wysadzenia mostów Tczewskich.Jak.osa pisze:Bardzo trudna zagadka: Kto to jest i co miał wspólnego z Tczewem ?
D.W.
+ 50 punktów
-
- Burmistrz
- Reakcje:
- Posty: 7996
- Rejestracja: 21 sty 2011, o 17:54
- Lokalizacja: Tczew
- Podziękował;: 685 razy
- Otrzymał podziękowań: 562 razy
- Płeć:
- Kontakt:
Re: II wojna światowa wybuchła w Tczewie?
" Oto bowiem Tczew zgłosił swoje pierwszeństwo. Niemieckie samoloty miały zaatakować tczewski most o godzinie 4.34 (a więc sześć minut przed Wieluniem!), aby przeszkodzić polskim saperom w jego zniszczeniu. Jak niemieccy piloci ciemną nocą (bez radaru i noktowizora) mogli wypatrzyć obiekt tak trudny do zaatakowania jak most (nie należy sądzić, aby był oświetlony), to zupełnie inna sprawa. Wieluń zsuwa się na drugą pozycję - chyba że zegarek Oberleutananta Bruno Dilleya, który godzinę ataku na most podał w raporcie, późnił się i to sześć minut".
Jak Panu Wołoszańskiemu odpowiemy?
-
- Budnik
- Reakcje:
- Posty: 334
- Rejestracja: 17 lip 2012, o 10:51
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 2 razy
- Kontakt:
Re: II Wojna światowa wybuchła w Tczewie?
Poniżej widać dokładny czas wschodu słońca w piątek, 1. września 39 roku.Bogusław Wołoszański pisze:Jak niemieccy piloci ciemną nocą (bez radaru i noktowizora) mogli wypatrzyć obiekt tak trudny do zaatakowania jak most (nie należy sądzić, aby był oświetlony), to zupełnie inna sprawa.
Jak widać zaczęło świtać na 20 minut przed godz. 4:34 (wschód o 4:51), co więcej księżyc zaszedł dopiero o 8:42, pokazując 94% swojej tarczy.
Widzimy też poniżej że o 4:34 znajdował się on stosunkowo wysoko na niebie, w dodatku był również widoczny bardzo jasny Jowisz i Saturn.
Konkluzja jest następująca: o ile sam czas ataku powietrznego będzie nadal wywoływał dyskusje wśród historyków, to nie ma żadnych wątpliwości co do warunków panujących tamtego dnia. Były one bardzo dobre dla nocnego rajdu - dobra iluminacja księżycem i planetami, oraz pierwsze światła wschodzącego słońca.
-
- Budnik
- Reakcje:
- Posty: 395
- Rejestracja: 4 lut 2011, o 15:33
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 19 razy
- Kontakt:
Re: II Wojna światowa wybuchła w Tczewie?
Mi się wydawało, że dość powszechną wiedzą jest fakt, że Niemcy zaplanowali rozpoczęcie działań o 4.45, bo chcieli to zrobić "o świcie". Na ile było wtedy jasno, możemy łatwo stwierdzić na podstawie choćby archiwalnych zdjęć z Westerplatte, gdzie mamy udokumentowany pierwszy ostrzał WST przez "Schlezwig-Holstein", który miał miejsce pomiędzy 4.48 a 4.55. Skoro około 4.50 szło zrobić całkiem zgrabne zdjęcia, to kwadrans wcześniej było już na pewno całkiem jasno (co zresztą mogę potwierdzić z autopsji, bo parę razy we wrześniu zdarzało mi się podziwiać wschód słońca)).
O wiele bardziej niż udowadnianie, że nie jesteśmy wielbłądami, interesuje mnie czy redaktor Bogusław napisał coś o słynnym "czasie letnim", który obowiązywał niemieckie lotnictwo bombardujące Wieluń.
Przypomnę, według niektórych relacji Niemcy mieli odnotować, iż Wieluń zbombardowano o 5.40. Miało być to dowodem, że było to pierwsze bombardowane miasto Polski, gdyż niektórzy piszący o tej sprawie utrzymywali, że w Niemczech obowiązywał wówczas czas letni, o godzinę późniejszy, niż w Rzeczpospolitej. Swego czasu bardzo mocno podnoszono ten argument, aż paru historyków się zirytowało i przypomniało, że i w II Rzeszy i II RP, 1 września 1939 roku, obowiązywała ten sam czas.
Od tego czasu mniej wspominać zaczęto dokumenty niemieckie, a bardziej zaczęto podpierać się wspomnieniami wielunian o budzących ich "o świcie" bombach. Powiem szczerzę, że za dużo lektur w tym temacie mam nieprzeczytanych, by wyrobić sobie kategoryczną opinię, jednak może tropiciel "Sensacji XX wieku" się sprawą zainteresował?
-
- Moderator
-
Pisarz Miejski
- Reakcje:
- Posty: 4184
- Rejestracja: 30 sty 2011, o 20:23
- Podziękował;: 300 razy
- Otrzymał podziękowań: 290 razy
- Płeć:
- Kontakt:
Re: II wojna światowa wybuchła w Tczewie?
Wpadł mi dzisiaj w ręce podręcznik do historii I klasy szkoły ponadgimnazjalnej (zagadnienia XX wieku). W części dot. wybuchu II wojny światowej znalazłam tczewski akcent
Pan Wołoszański nie widnieje wśród autorów podręcznikaPancernik Schleswig-Holstein ostrzeliwuje polską placówkę na Westerplatte. Okręt ten przybył z oficjalną wizytą do Gdańska 25 sierpnia 1939 r. i zacumował na wprost polskich pozycji. 1 września niemiecka załoga rozpoczęła ostrzał artyleryjski, który spowodował znaczne szkody w umocnieniach Westerplatte. Powszechnie panuje pogląd, że były to pierwsze salwy oddane podczas II wojny światowej. W rzeczywistości jednak walki zapoczątkowało bombardowanie przez samoloty Luftwaffe przyczółków mostowych w Tczewie (o godz. 4.34) i miasteczka Wieluń (o godz. 4.40).
-
- Rajca
- Reakcje:
- Posty: 1593
- Rejestracja: 26 sie 2011, o 19:37
- Podziękował;: 343 razy
- Otrzymał podziękowań: 379 razy
- Płeć:
- Kontakt:
Re: II wojna światowa wybuchła w Tczewie?
http://dzieje.pl/aktualnosci/szef-centr ... -do-obrony1 września rano, w czasie, gdy niemiecki pancernik Schleswig-Holstein ostrzeliwał Westerplatte, polscy saperzy wysadzili most w Tczewie. W ten sposób udaremnili Niemcom przejęcie kontroli nad ważną ze strategicznego punktu widzenia przeprawa przez Wisłę.
Niemieckie dowództwo przywiązywało wielką wagę do przejęcia w stanie nienaruszonym mostu drogowego i kolejowego w Tczewie. Umożliwiały one szybkie uderzenie sił pancernych i odcięcie Pomorza od reszty Polski. "Sprawą zainteresowany był osobiście Hitler. To on dał wytyczne do opanowania mostów" - podkreślił szef CAW.
-
- Burmistrz
- Reakcje:
- Posty: 7996
- Rejestracja: 21 sty 2011, o 17:54
- Lokalizacja: Tczew
- Podziękował;: 685 razy
- Otrzymał podziękowań: 562 razy
- Płeć:
- Kontakt:
Re: II wojna światowa wybuchła w Tczewie?
"1 września 1939 roku Bruno Dilley wykonał pierwszy nalot bombowy drugiej wojny światowej.Porucznik Bruno Dilley, dowódca 3. eskadry w 1. pułku lotnictwa Stukasów*, z wysiłkiem wpatrywał się z kabiny swojego JU 87 B**, ciągle usiłując się zorientować w terenie, ponieważ strzępy mgieł utrudniały widoczność.Dilleyowi ów lot wydawał się senną zmorą. Jednak drążek sterowy w rzeczywistości istniał. Na przodzie, przed kabiną dudnił silnik Junkersa, a za nim plecy w plecy siedział jego radiotelegrafista, starszy sierżant Kather,starający się nie zgubić z oczu obu innych maszyn klucza.Jeszcze wczoraj Dilley nazwałby głupcem każdego, który by mu zaproponował taki niski lot we mgle. To właśnie Dilley został wybrany do przeprowadzenia pierwszego ataku powietrznego tej wojny i zrzucenia pierwszej ostrej bomby na wybrany cel.Niemiecki plan operacyjny przewidywał szybkie połączenie wojsk między Prusami Wschodnimi a Rzeszą. Zaopatrzenie dla 3. Armii, najszybciej jak to tylko było możliwe, miało przebiegać koleją. Realizację tego zamiaru utrudniało niebezpieczne, ciasne i wąskie połączenie: most przez rzekę Wisłę w Tczewie. Ten most nie mógł zostać wysadzony w powietrze.
Jedna grupa bojowa wojsk lądowych, dowodzona przez płka Medema, wypadem pociągu pancernego z Malborka miała niespodziewanym atakiem opanować most i go zabezpieczyć. Lotnictwo przez ponawiane naloty miało za zadanie zatrzymać Polaków i uniemożliwić wysadzenie mostu zanim przybędą główne siły pułkownika. To było zadaniem Dilleya. Nie powinien trafić mostu, lecz miejsce umieszczenia zapalników, obok dworca, przygotowanych do detonacji. Był to mikroskopijny cel, punkcik na planie miasta i nic poza tym.Przez wiele dni atak ten ćwiczyli na zastępczym celu w pobliżu ich lotniska wojskowego w Insterburgu (Czerniachowsk). Ponadto wielokrotnie przejeżdżali pociągiem pospiesznym Berlin-Królewiec przez tczewski most, by stwierdzić, iż przewody zapalnika przeciągnięte są przy południowej skarpie nasypu kolejowego, między dworcem a mostem. Na tej podstawie powstał plan: zaatakować lotem koszącym i zrzucić bomby z najbliższej odległości na nasyp kolejowy. Poprzedniego dnia na to zadanie zostali przeniesieni z Insterburga do Elbląga. A teraz ta poranna mgła...
Wisi ona nad lotniskiem na wysokości około 50 metrów, a jej strzępy ocierają się o powierzchnię ziemi. Mimo to Dilley podjął się zadania.Z Elbląga do Tczewa był tylko „koci skok" - 8 minut lotu. Dowódca eskadry osobiście prowadził pierwszą maszynę, porucznik Schiller drugą, a trzecią doświadczony podoficer. O godzinie 4:26 wystartowali o brzasku i skręcili na południe, gnając zwartym szykiem nad wierzchołkami drzew. Była godzina 4:30, dokładnie kwadrans przed „oficjalnym" rozpoczęciem wojny. Z przodu na moment pojawiła się ciemna wstęga Wisły. Dilley skręcił na północ i podążył nad rzekę. Wiedział, że mostu nie może ominąć. Zobaczył go już z daleka; była to potężna, łatwo rozpoznawalna konstrukcja stalowa.Godzina 4:34 - ziemia wokół sprawiała wrażenie, że jeszcze znajduje się w najgłębszym spokoju, ale trzy Stukasy lecą dziesięć metrów nad ziemią, naprzeciw nasypowi kolejowemu z lewej strony tczewskiego mostu. Każdy Stukas był uzbrojony w jedną 250-kilogra-mowąbombę pod kadłubem i cztery 50-kilogramowe pod skrzydłami. Na krótko przed nasypem Dilley nacisnął przycisk zwalniania bomb, poderwał maszynę w górę i po chwili znalazł się poza koleją, gdzie eksplodowały zrzucone przez niego bomby. Dwie pozostałe maszyny nadleciały z lewej i prawej strony, zrzucając również swoje bomby na cel.
Był to pierwszy atak samolotów w drugiej wojnie światowej, wykonany na kwadrans przed godziną X. Godzinę później jedna eskadra III/KG3 z Heiligenbeil odważyła się na start. Również i ta eskadra bombowców horyzontalnych Do 17 Z wykonała nalot na Tczew, zrzucając swoje bomby z większej wysokości, po czym zameldowała wywołane pożary w mieście. W tym czasie pociąg pancerny pułkownika Medema został zatrzymany. Polakom udało się w pośpiechu naprawić uszkodzone przewody. O godzinie 6:30, przed nadejściem wojsk niemieckich, nastąpił wybuch, powodujący załamanie się jednego z obu mostów, którego przęsła wpadły do Wisły.Pierwszy atak Luftwaffe swego celu nie osiągnął."