Łukaszu, ale to chyba oczywistość, że nikt żadnego muzeum wbrew ludziom robić nie będzie. Ty, chyba jednak tak trochę masz poczucie, że trzeba nam jakiegoś Mojżesza, który stanie wśród muzealnej pustyni i ogłosi dobrą nowinę ludziom, którzy na oczy Ziemi Obiecanej nie widzieli. Tymczasem, pozostając przy biblijnych analogiach, nam potrzebny jest raczej Jeremiasz, który w całkiem nieźle funkcjonującej, na owej Ziemi Obiecanej, rzeczywistości zachęcał będzie do głębokiej zmiany, która będzie wymagała pewnych wyrzeczeń. Zwłaszcza od rządzących.
Czy na pewno ma sens zadawanie ludziom ogólnikowego pytania „Czy chcecie w Tczewie muzeum”, gdy takowe w grodzie Sambora już jest? Jak pisałem o socjalizmie w kontekście UE, to miałem właśnie na myśli owe bohaterstwo w walczeniu z problemami, które się samemu wykreowało. Bowiem, powtórzę jeszcze raz. Tczew już nie tylko jedno muzeum ma, które mimo wszystko odbierane jest dość pozytywnie, ale na dodatek ma jeszcze bardzo dynamiczną i nowocześnie działającą placówkę wystawienniczą, która bije frekwencyjne rekordy. A jak czytam Twoje wypowiedzi, to odnoszę ciągle wrażenie, że całkowicie nie bierzesz pod uwagę, tego fundamentalnego dla sprawy miejskiego muzeum, faktu. Tczewianie wiedzą co to jest muzeum, mają na podstawie własnych doświadczeń na jego temat opinię i mogą sami, bez jakiejkolwiek propagandy, ocenić czy jego funkcjonowanie im służy, czy nie.
Ta sytuacja powoduje, że tematem naszego dyskursu ze społeczeństwem nie może być proste przekonywanie ich o tym, że Tczew na muzeum zasługuje, a samo muzeum miastu się przyda. Rzecz jasna nie twierdzę, że na ten temat argumentować nie będzie trzeba. Ale to w naszych realiach trzeciorzędna sprawa. Priorytetem jest natomiast konkretne rozmawianie o tym, jak zorganizowanie muzeum polepszy ofertę/funkcjonowanie/ponoszone koszty tczewskich instytucji wystawienniczo-historycznych. Tylko, że jak można z kimkolwiek na ten temat rozmawiać, gdy brak dobrego, realistycznego planu funkcjonowania takiej placówki?
Z jednej strony sam masz pretensję do radnego Ickiewicza, że zgłaszając interpelację nie przedstawił żadnych konkretów, zaś z drugiej proponujesz dokładnie to samo, tylko, że na szerszą skalę: zapytajmy się ludzi „po co nam muzeum”. No właśnie po co? A czy sami sobie odpowiedzieliśmy chociaż na to pytanie?
Nim z czymkolwiek się wyjdzie do szerokich konsultacji to niezbędne są dwie rzeczy: określenie celu powołania takiej placówki (w kontekście wartości dodanych do tych istniejących) oraz szacunkowych chociaż kosztów tej operacji.
Bo dla przykładu, jakaż to wielka zgoda społeczna jest potrzebna by na takiej Podmurnej stworzyć izbę muzealną? Eksperci, rady? Po co, skoro to tak naprawdę prosta decyzja organizacyjna, de facto leżąca całkowicie w kompetencji szefostwa Fabryki Sztuk. Jak najbardziej osoby zainteresowane powinny tu doradzać, zachęcać, podzielić się swoimi wizjami takowej izby, ale taka, de facto, reorganizacja jednej z fabrycznych wystaw, nie wymaga jakiejkolwiek ciężkiej artylerii, jedynie dobrą wolę dyrekcji Fabryki Sztuk i przekonanie tych, z którymi usilnie nie za bardzo chcesz rozmawiać: finansujących ją władz miasta.
Rzecz jasna czymś całkiem przeciwnym byłoby powołanie nowej placówki od podstaw. To wymagało by ogromu pracy, konsultacji, iluś tam projektów organizacyjnych, budowlanych czy finansowych. A przedtem, co najmniej paruletniej pracy koncepcyjnej nad zakreśleniem samych ram tego przedsięwzięcia. To chyba dobrze pokazuje nam skale rozpiętości zagadnień, które się kryją pod hasłem „muzeum miejskie”?
Dlatego pozwolisz, że nim będziemy zwoływać sejmiki muzealne i przeprowadzać kampanie społeczne pt. „Chcemy miejskiego muzeum”, to w gronie osób zainteresowanych tematem trzeba wypracować w miarę wspólną, realną wizję takiej placówki. Po to, by tak z decydentami, jak i obywatelami rozmawiać o konkretach i by cała para nie zakończyła się jedynie na zmianie nazwy, za którą nie pójdzie jakakolwiek nowa jakość...
Obym był złym prorokiem, ale całkiem świeże doświadczenia, z czasów organizacji IV Kongresu Kociewskiego, każą mi sceptycznie podchodzić do wielkiej chęci potencjalnych zainteresowanych, udziału w pracach nad wymyślaniem jakichkolwiek koncepcji, a tym bardziej zaangażowaniu się w jej realizację. Zaręczam Ci, że gdyby się zorganizowało szerokie spotkanie w pełnym, zaproponowanym przez Ciebie gronie, to po twórczej dyskusji w demokratycznym głosowaniu zadecydowano by, że chcemy muzeum, i apelujemy do prezydenta miasta by się zajął szczegółami i je nam zrobił. Dosłownie bowiem taki był przebieg debaty nad organizacją owego Kongresu, a grono biorących udział w debacie było pełne zaangażowanych społeczników. Dlatego według mnie tak istotnym jest by z tematem muzealnym wpleść się w dyskurs na linii władze-instytucje kultury.
Jak w Tczewie ma powstać nowe muzeum, to musi to być jednostka która stanowiła będzie odczuwalną nową jakość w miejskiej kulturze. Stąd punktem wyjścia musi być analiza tego co mamy dzisiaj. Zaś pierwszym etapem muzealne zracjonalizowanie działalności miejskich instytucji. Dlatego właśnie uważam, że ważnym partnerem już na samym wstępie będą władze miasta. Bo to one mają już dziś wszelkie narzędzia, by bez jakichkolwiek złych emocji społecznej dokonać paru zmian, przybliżających nam standardy muzealne. Ot choćby powołanie owej izby muzealnej, czy wspomniane przeze mnie wcześniej działania podnoszące merytoryczną jakoś wystaw i publikacji. I to może być wstęp do bardzo dobrej, eksperckiej dyskusji nad muzealną przyszłością Fabryki Sztuk. Stąd bardzo trafnym pomysłem na start wydaje mi się przekonanie włodarzy do powołania swego rodzaju rady muzealnej - społecznej rady programowej dla Fabryki Sztuk, czy nawet szerzej, miejskich instytucji kultury, analogicznej choćby do tej, którą ma "Kociewski Magazyn Regionalny". Takie ciało być może świetnym moderatorem szerokiej dyskusji na temat muzeów. Walorem praktycznym byłoby zaś to, że miało by jednocześnie dogłębną i bieżącą wiedzę na temat organizacyjnych i finansowych możliwości samorządu. Zaś największą zaletą, że rada taka mogłaby być gwarantem, że nikt nam nie zafunduje potworka, który pod nazwą muzeum, na drobne nie rozmieni dotychczasowego dorobku Fabryki Sztuk.
Pamiętajmy bowiem, że muzea mogą być bardzo różne. Znany muzealnik Andrzej Rottermund trafnie zauważył:
„Tradycyjna teoria muzeologiczna przyjmuje, że celem muzeów jest: kolekcjonowanie, przechowywanie, konserwowanie, prowadzenie studiów i wystawianie. (...)Muzea mają skłonność do jednostronnego ograniczania swojej działalności i najchętniej chciałyby pełnić funkcję instytutów badawczych, lub centrów wystaw czasowych, niektóre z kolei ograniczałby się do funkcji przechowalni obiektów muzealnych, inne znowu pełniły by funkcję podobną do specjalistycznych szkół lub uczelni wyższych – rzadko jednak znaleźć możemy muzeum, które funkcjonuje jako instytucja (czyli rodzaj wyspecjalizowanej organizacji) łącząca wszystkie wymienione wyżej funkcje.”
Zatem jak najbardziej działajmy. Ale najpierw rozejrzyjmy się dookoła i zastanówmy co w takim muzeum powinno być, gdzie ono powinno działać i jak należy zabezpieczyć to, by było taką instytucja muzealną o jakiej pisał powyżej dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie.